Putin podmieni Szojgu? "Przyznałby, że popełnił błąd"
Pokłosiem buntu Jewgienija Prigożyna ma być zmiana na szczytach władz. Coraz więcej mówi się o zamianie Siergieja Szojgu na Aleksieja Diumina, człowieka i Władimira Putina, i szefa grupy Wagnera. - To oznaczałoby, że Putin poddaje się presji buntownika - komentuje dla WP prof. Agnieszka Legucka z PISM.
Analitycy Instytutu Studiów nad Wojną zwrócili uwagę na możliwość zmiany na stanowisku ministra obrony Rosji. Siergiej Szojgu miałby zostać zastąpiony przez Aleksieja Diumina.
Diumin to były ochroniarz Putina i były wiceminister obrony. Źródła w rosyjskich mediach nazywają go jednym z "patronów Prigożyna". Prigożyn i Diumin znają się od dawna i są w przyjaznych stosunkach, a ludzie z grupy Wagnera mieli brać udział w kampanii wyborczej Diumina w 2016 roku.
Od 2007 do 2008 roku Diumin był szefem ochrony Wiktora Zubkowa, w późniejszych latach także szefem Zarządu Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej - osobistym adiutantem Putina. W grudniu 2015 roku Diumin otrzymał stopień generała porucznika, a od 22 lutego 2016 roku pełni funkcję gubernatora obwodu tulskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeszcze podczas buntu Prigożyna - jak podaje Ukraińska Prawda - pojawiły się doniesienia, że Diumin brał udział w negocjacjach z finansistą grupy Wagnera, jednak władze regionu uznały te wiadomości za niewiarygodne.
Zmiana przesądzona?
Informatorzy ze środowiska wagnerowców dziennika "La Stampa" twierdzą, że umowa między Prigożynem a Putinem zakłada utratę stanowisk przez ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu i szefa sztabu Walerija Gierasimowa. Tego drugiego miałby zastąpić Siergiej Surowikin.
Cytowany w "La Stampa" Konstantin Sonin z University of Chicago mówi, że Diumin "jest byłym dowódcą wywiadu wojskowego i jednym z działających na Krymie wojskowych w 2014 roku", a przez wielu uważany jest za "polityczne ramię grupy Wagnera".
Posty na temat możliwego awansu Diumina pojawiały się także w serwisie Telegram na kontach osób powiązanych z wagnerowcami. Doniesienia mieli potwierdzić też informatorzy "La Stampy" związani z ukraińskim wywiadem.
"To oznaczałoby, że Putin poddaje się presji buntownika"
Prof. Agnieszka Legucka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych oraz Uczelni Vistula mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że póki co trudno w ogóle rozpatrywać taki scenariusz. - To oznaczałoby, że Putin poddaje się presji buntownika, okazuje słabość większą niż podczas marszu sprawiedliwości. Jeżeli będzie jakakolwiek zmiana, to w dłuższej perspektywie - ocenia.
Jak podkreśla ekspertka, gdyby Szojgu został zastąpiony, rosyjski dyktator wysłałby jasny sygnał, że mylił się co do prowadzenia "specjalnej operacji wojskowej". - Przyznałby tym samym Prigożynowi, że dobrał złych ludzi i popełnił błąd - mówi.
- Być może jednak trzymają Diumina na tzw. czarną godzinę, żeby elita władzy czuła się bezpieczna, nie obawiała się braku zabezpieczenia interesów większości - dodaje ekspertka z PISM.
"Dużo większe znaczenie miałaby zmiana Gierasimowa"
Innego zdania jest kolejny rozmówca Wirtualnej Polski. - Wydaje się, że zmiana Szojgu jest przesądzona. Ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność za niepowodzenia, jakie w wojnie i w jej wyniku się dzieją - mówi nam gen. Stanisław Koziej.
Jednocześnie wojskowy podkreśla, że "zmiana ministra obrony nie miałaby decydującego znaczenia praktycznego". - To byłoby tylko znaczenie polityczne, dla uspokojenia sytuacji w elitach rosyjskich. Widać wyraźnie, że jest niepewność - mówi.
Zdaniem gen. Kozieja dużo większą wagę miałaby zmiana Gierasimowa. - Gdyby Putin zdecydował się go odsunąć, można by oczekiwać zmian koncepcji prowadzenia wojny w Ukrainie - podkreśla.
Bunt Prigożyna i próba przewrotu w Rosji
Wszystkie ewentualne zmiany to pokłosie wydarzeń z ostatnich dni. W piątek Prigożyn oświadczył, że oddziały regularnej rosyjskiej armii zaatakowały obóz jego najemników. Oznajmił, że zamierza "przywrócić sprawiedliwość" w siłach zbrojnych, a jego oddziały wyruszyły w kierunku stolicy Rosji. Jednak w sobotę wieczorem, po upływie około doby, Prigożyn ogłosił odwrót najemników i powrót do obozów polowych.
W oświadczeniu audio oznajmił, że grupa Wagnera dotarła na odległość 200 km od Moskwy. Dodał, że "nastąpił moment, gdy może dojść do przelewu krwi", wobec czego najemnicy rozpoczynają odwrót.
Krótko wcześniej kancelaria dyktatora Białorusi Alaksandra Łukaszenki podała, że rozmawiał on z Prigożynem i ten zgodził się zatrzymać kolumnę najemników idącą na Moskwę. Mińsk oświadczył, że Łukaszenka prowadził rozmowy w porozumieniu z Putinem.
W poniedziałek Prigożyn oświadczył, że w wyniku intryg grupa Wagnera "miała przestać istnieć 1 lipca 2023 roku". Szef wagnerowców stwierdził, że rzekomo nie miał na celu obalenia reżimu kremlowskiego, a jedynie "wyraził protest przeciwko zniszczeniu grupy Wagnera".
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski